Następnego dnia o godzinie dziesiątek staliśmy trzymając się za rękę przed domem rodziców, miałem wrażenie, że wczorajsza noc zbliżyła nas do siebie. Nie żałowałem, że nie skończyliśmy tego co zaczęliśmy, ważniejsze dla mnie było zdrowie Laury niż kochanie się. Weszliśmy do środka gdzie z szerokim uśmiechem przywitał nas mój teść, podaliśmy sobie ręce na przywitanie.- Martwiłem się, że Laura tak długo baluje, dobrze, że jest z Tobą.
Miły głos mężczyzny sprawił, że na mojej twarzy automatycznie ukazał się uśmiech, on tak samo jak ja był zadowolony z naszego małżeństwa. Choć prawie cały czas mam pod górkę to się nie poddaje i nie poddam się.
- Ty się martwiłeś? Haha dobre.
Niewyparzona buzia mojej żony zniszczyła tą przyjazną atmosferę, szturchnąłem ją w bok mając nadzieję, że się uspokoi.
- Laura!
- Oj przestań... nie udawaj kochanego tatuśka. Pamiętaj nie jesteś nim!
Warknęła przewracając oczami, było widać, że ma żal do rodziców o ślub i jak ona to mówi wpakowanie w bagno i zabranie wolności. Westchnąłem cicho pod nosem i pokręciłem zrezygnowany głową.
- Przepraszam za nią.
Jej ojciec chciał coś powiedzieć, ale ona spoglądnęła na mnie spod byka i powiedziała.
- Za co go przepraszasz? Ocipiałeś!
- Przestań, w Twoim stanie nie możesz się denerwować.
Pogłaskałem ją po policzku i puściłem do niej oczko, teraz ładnie zwalimy jej zachowanie na hormony.
- O czym Ty...
Nim skończyła wyprzedziłem ją i dodałem.
- Podejrzewamy, że Laura jest w ciąży.
Za pleców starszego mężczyzny wyskoczyła kobieta, która podbiegła do córki i położyła rękę na jej brzuchu. Jej oczy świeciły się, a uśmiech robił się coraz większy.
- Zostaw mnie kobieto.
Mruknęła do szatynki, która w dalszym ciągu nie mgła odczepić się od jej brzuszka, jeszcze chwilę i zacznie mówić, że dziecko, którego nie ma kopnęło.
- Gratuluje wam, strasznie się cieszymy z tego.
Ja też bym się strasznie cieszył gdyby to była prawda, chciałem mieć dzieci i nie zamierzałem długo na nie czekać. Laura jak najszybciej musi zajść w ciążę i urodzić mi ślicznego dzidziusia, mojego potomka i spadkobierce.
Spędziliśmy wszyscy razem dość miłe popołudnie, zjedliśmy obiad i rozmawialiśmy na różne tematy. Laura co jakiś czas piorunowała mnie spojrzeniem, pewnie oberwie mi się za to kłamstwo kiedy będziemy już sami. Pożegnaliśmy się z państwem i wiedliśmy do auta, odjechaliśmy kawałem i dziewczyna wybuchła.
- Powaliło Cię? Ja i ciąża? Śmiechu warte.
Zaśmiała się kpiąco zarzucając swoje bujne, brązowe loki do tyłu. Może ona nie wyobrażało sobie siebie z brzuchem, ja zaś tak.
- Przecież musiałem im coś powiedzieć, Twoja matka podejrzewała, że uciekłaś. Dzwoniła do mnie gdy byłem w samolocie, powiedziałem im, że mamy dla nich dobrą wiadomość.
- Naprawdę jesteś stuknięty.
Nie odpowiedziałem jej już nic, postanowiłem nie drążyć tego tematu, ponieważ on nigdy by się nie skończył. Szkoda mi było nerwów.
Następnej nocy gdy wróciliśmy do naszego domu we Włoszech nie spałam z Rossem, wybrałam pokój gościnny do którego już się przyzwyczaiłam. Był o to na mnie wściekły, ale widział doskonale, że jestem zbyt uparta by odpuścić i szybciutko pobiegnąć do niego. Dzisiaj po raz pierwszy mieliśmy wyjść na miasto, ja oczywiście znowu wpadłam na genialny pomysł dokuczenia mężowi. Uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam grzebać w swojej torbie, znalazłam to co chciałam. Poszłam do łazienki, ubrałam na siebie mini, krótką koronkową bluzkę, która odsłaniała mi pępek i strasznie wysoki czarne z ćwiekami szpilki, umalowałam się strasznie mocno, mój makijaż aż krzyczał popatrz na mnie jestem przesadzony. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół gdzie czekał już na mnie Ross, schodząc po schodach zakaszlałam specjalnie parę razy by się odwrócił, kiedy to zrobił zamarł. Nie wiedział co ma powiedzieć i co zrobić.
- Znowu?
Mruknął bezradnie, ten numer nigdy mi się nie znudzi.
- Wyglądam źle kochanie?
Dorzuciłam oliwy do ognia, wściekły złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do sypialni. Zdziwiłam się ponieważ zamknął drzwi na klucz i usiadł wygodnie w fotelu.
- Więc kochanie... Chciałaś by wszyscy Cię taką widzieli?
Kiwnęłam głową na znak, że tak. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać teraz. Wstał wyciągnął z szafki nocnej kieliszek i wino, które zaraz otworzył. Nalał sobie i ponownie usadowił się na skórzanym białym fotelu.
- Na co czekasz skarbie? Prezentuj mi się.
Od niechcenia zaczęłam chodzić po sypialni wte i wewte. Ross lustrował mnie spojrzeniem i popijał czerwone wino.
*** Żyję!
Jak bedzie dużo komentarzy rozdział bedzię w przeciagu tygodnia. Aż tak się stęskniliście za tym opowiadaniem? XD
Miły głos mężczyzny sprawił, że na mojej twarzy automatycznie ukazał się uśmiech, on tak samo jak ja był zadowolony z naszego małżeństwa. Choć prawie cały czas mam pod górkę to się nie poddaje i nie poddam się.
- Ty się martwiłeś? Haha dobre.
Niewyparzona buzia mojej żony zniszczyła tą przyjazną atmosferę, szturchnąłem ją w bok mając nadzieję, że się uspokoi.
- Laura!
- Oj przestań... nie udawaj kochanego tatuśka. Pamiętaj nie jesteś nim!
Warknęła przewracając oczami, było widać, że ma żal do rodziców o ślub i jak ona to mówi wpakowanie w bagno i zabranie wolności. Westchnąłem cicho pod nosem i pokręciłem zrezygnowany głową.
- Przepraszam za nią.
Jej ojciec chciał coś powiedzieć, ale ona spoglądnęła na mnie spod byka i powiedziała.
- Za co go przepraszasz? Ocipiałeś!
- Przestań, w Twoim stanie nie możesz się denerwować.
Pogłaskałem ją po policzku i puściłem do niej oczko, teraz ładnie zwalimy jej zachowanie na hormony.
- O czym Ty...
Nim skończyła wyprzedziłem ją i dodałem.
- Podejrzewamy, że Laura jest w ciąży.
Za pleców starszego mężczyzny wyskoczyła kobieta, która podbiegła do córki i położyła rękę na jej brzuchu. Jej oczy świeciły się, a uśmiech robił się coraz większy.
- Zostaw mnie kobieto.
Mruknęła do szatynki, która w dalszym ciągu nie mgła odczepić się od jej brzuszka, jeszcze chwilę i zacznie mówić, że dziecko, którego nie ma kopnęło.
- Gratuluje wam, strasznie się cieszymy z tego.
Ja też bym się strasznie cieszył gdyby to była prawda, chciałem mieć dzieci i nie zamierzałem długo na nie czekać. Laura jak najszybciej musi zajść w ciążę i urodzić mi ślicznego dzidziusia, mojego potomka i spadkobierce.
Spędziliśmy wszyscy razem dość miłe popołudnie, zjedliśmy obiad i rozmawialiśmy na różne tematy. Laura co jakiś czas piorunowała mnie spojrzeniem, pewnie oberwie mi się za to kłamstwo kiedy będziemy już sami. Pożegnaliśmy się z państwem i wiedliśmy do auta, odjechaliśmy kawałem i dziewczyna wybuchła.
- Powaliło Cię? Ja i ciąża? Śmiechu warte.
Zaśmiała się kpiąco zarzucając swoje bujne, brązowe loki do tyłu. Może ona nie wyobrażało sobie siebie z brzuchem, ja zaś tak.
- Przecież musiałem im coś powiedzieć, Twoja matka podejrzewała, że uciekłaś. Dzwoniła do mnie gdy byłem w samolocie, powiedziałem im, że mamy dla nich dobrą wiadomość.
- Naprawdę jesteś stuknięty.
Nie odpowiedziałem jej już nic, postanowiłem nie drążyć tego tematu, ponieważ on nigdy by się nie skończył. Szkoda mi było nerwów.
Laura
Następnej nocy gdy wróciliśmy do naszego domu we Włoszech nie spałam z Rossem, wybrałam pokój gościnny do którego już się przyzwyczaiłam. Był o to na mnie wściekły, ale widział doskonale, że jestem zbyt uparta by odpuścić i szybciutko pobiegnąć do niego. Dzisiaj po raz pierwszy mieliśmy wyjść na miasto, ja oczywiście znowu wpadłam na genialny pomysł dokuczenia mężowi. Uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam grzebać w swojej torbie, znalazłam to co chciałam. Poszłam do łazienki, ubrałam na siebie mini, krótką koronkową bluzkę, która odsłaniała mi pępek i strasznie wysoki czarne z ćwiekami szpilki, umalowałam się strasznie mocno, mój makijaż aż krzyczał popatrz na mnie jestem przesadzony. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół gdzie czekał już na mnie Ross, schodząc po schodach zakaszlałam specjalnie parę razy by się odwrócił, kiedy to zrobił zamarł. Nie wiedział co ma powiedzieć i co zrobić.
- Znowu?
Mruknął bezradnie, ten numer nigdy mi się nie znudzi.
- Wyglądam źle kochanie?
Dorzuciłam oliwy do ognia, wściekły złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do sypialni. Zdziwiłam się ponieważ zamknął drzwi na klucz i usiadł wygodnie w fotelu.
- Więc kochanie... Chciałaś by wszyscy Cię taką widzieli?
Kiwnęłam głową na znak, że tak. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać teraz. Wstał wyciągnął z szafki nocnej kieliszek i wino, które zaraz otworzył. Nalał sobie i ponownie usadowił się na skórzanym białym fotelu.
- Na co czekasz skarbie? Prezentuj mi się.
Od niechcenia zaczęłam chodzić po sypialni wte i wewte. Ross lustrował mnie spojrzeniem i popijał czerwone wino.
*** Żyję!
Jak bedzie dużo komentarzy rozdział bedzię w przeciagu tygodnia. Aż tak się stęskniliście za tym opowiadaniem? XD
Super rozdział. Bardzo mi się podobał strasznie i to bardzo strasznie tęskniłam za tym opowiadaniem :*
OdpowiedzUsuńWOW serio super chcę już dalszą część
OdpowiedzUsuńtego cudownego rozdziału
O MÓJ BOŻE !!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham Cię
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog. Super piszesz <3
OdpowiedzUsuńWow przecudowny rozdział. Dodaj szybko :*
OdpowiedzUsuńOMG jesteś super pisarką i zarąbisty rozdział ;)
OdpowiedzUsuńW takim momencie?????
OdpowiedzUsuńMandy
Powinnam cię udusić w takiej chwili :(
OdpowiedzUsuńWow, ale się porobiło :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńWow wow wow wow
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co się stanie w następnym rozdziale. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :* Boski rozdział
OdpowiedzUsuńCudo. Ciekawe co ona wymyśli w kolejnym rozdziale
OdpowiedzUsuńCo ona robi? Prowokuje go, a on ją przechytrza. HAHAHA
OdpowiedzUsuńAle tęskniłam za tym blogiem. Piszesz cudownie, a ta historia jest cudowna i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńO jest rozdział. Sorka że tak długo nie napisałam koma :*, ale super rozdział czekam
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie ? Co ona teraz zrobi ?
OdpowiedzUsuńKomentujcie ja chcę, pragnę poznać dalszą część :)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń