sobota, 22 października 2016

8. " I'm so into you"

Następnego dnia o godzinie dziesiątek staliśmy trzymając się za rękę przed domem rodziców, miałem wrażenie, że wczorajsza noc zbliżyła nas do siebie. Nie żałowałem, że nie skończyliśmy tego co zaczęliśmy, ważniejsze dla mnie było zdrowie Laury niż kochanie się. Weszliśmy do środka gdzie z szerokim uśmiechem przywitał nas mój teść, podaliśmy sobie ręce na przywitanie.- Martwiłem się, że Laura  tak długo baluje, dobrze, że jest z Tobą.
Miły głos mężczyzny sprawił, że na mojej twarzy automatycznie ukazał się uśmiech, on tak samo jak ja był zadowolony z naszego małżeństwa. Choć prawie cały czas mam pod górkę to się nie poddaje i nie poddam się.
- Ty się martwiłeś? Haha dobre.
Niewyparzona buzia mojej żony zniszczyła tą przyjazną atmosferę, szturchnąłem ją w bok mając nadzieję, że się uspokoi.
- Laura!
- Oj przestań... nie udawaj kochanego tatuśka. Pamiętaj nie jesteś nim!
Warknęła przewracając oczami, było widać, że ma żal do rodziców o ślub i jak ona to mówi wpakowanie w bagno i zabranie wolności. Westchnąłem cicho pod nosem i pokręciłem zrezygnowany głową.
- Przepraszam za nią.
Jej ojciec chciał coś powiedzieć, ale ona spoglądnęła na mnie spod byka i powiedziała.
- Za co go przepraszasz? Ocipiałeś!
- Przestań, w Twoim stanie nie możesz się denerwować.
Pogłaskałem ją po policzku i puściłem do niej oczko, teraz ładnie zwalimy jej zachowanie na hormony.
- O czym Ty...
Nim skończyła wyprzedziłem ją i dodałem.
- Podejrzewamy, że Laura jest w ciąży.
Za pleców starszego mężczyzny wyskoczyła kobieta, która podbiegła do córki i położyła rękę na jej brzuchu. Jej oczy świeciły się, a uśmiech robił się coraz większy.
- Zostaw mnie kobieto.
Mruknęła do szatynki, która w dalszym ciągu nie mgła odczepić się od jej brzuszka, jeszcze chwilę i zacznie mówić, że dziecko, którego nie ma kopnęło.
- Gratuluje wam, strasznie się cieszymy z tego.
Ja też bym się strasznie cieszył gdyby to była prawda, chciałem mieć dzieci i nie zamierzałem długo na nie czekać. Laura jak najszybciej musi zajść w ciążę i urodzić mi ślicznego dzidziusia, mojego potomka i spadkobierce.

     Spędziliśmy wszyscy razem dość miłe popołudnie, zjedliśmy obiad i rozmawialiśmy na różne tematy. Laura co jakiś czas piorunowała mnie spojrzeniem, pewnie oberwie mi się za to kłamstwo kiedy będziemy już sami. Pożegnaliśmy się z państwem i wiedliśmy do auta, odjechaliśmy kawałem i dziewczyna wybuchła.
- Powaliło Cię? Ja i ciąża? Śmiechu warte.
Zaśmiała się kpiąco zarzucając swoje bujne, brązowe loki do tyłu. Może ona nie wyobrażało sobie siebie z brzuchem, ja zaś tak.
- Przecież musiałem im coś powiedzieć, Twoja matka podejrzewała, że uciekłaś. Dzwoniła do mnie gdy byłem w samolocie, powiedziałem im, że mamy dla nich dobrą wiadomość.
- Naprawdę jesteś stuknięty.
Nie odpowiedziałem jej już nic, postanowiłem nie drążyć tego tematu, ponieważ on nigdy by się nie skończył. Szkoda mi było nerwów.

Laura

    Następnej nocy gdy wróciliśmy do naszego domu we Włoszech nie spałam z Rossem, wybrałam pokój gościnny do którego już się przyzwyczaiłam. Był o to na mnie wściekły, ale widział doskonale, że jestem zbyt uparta by odpuścić i szybciutko pobiegnąć do niego. Dzisiaj po raz pierwszy mieliśmy wyjść na miasto, ja oczywiście znowu wpadłam na genialny pomysł dokuczenia mężowi. Uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam grzebać w swojej torbie, znalazłam to co chciałam. Poszłam do łazienki, ubrałam na siebie mini, krótką koronkową bluzkę, która odsłaniała mi pępek i strasznie wysoki czarne z ćwiekami szpilki, umalowałam się strasznie mocno, mój makijaż aż krzyczał popatrz na mnie jestem przesadzony. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół gdzie czekał już na mnie Ross, schodząc po schodach zakaszlałam specjalnie parę razy by się odwrócił, kiedy to zrobił zamarł. Nie wiedział co ma powiedzieć i co zrobić.
- Znowu?
Mruknął bezradnie, ten numer nigdy mi się nie znudzi.
- Wyglądam źle kochanie?
Dorzuciłam oliwy do ognia, wściekły złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do sypialni. Zdziwiłam się ponieważ zamknął drzwi na klucz i usiadł wygodnie w fotelu.
- Więc kochanie... Chciałaś by wszyscy Cię taką widzieli?
Kiwnęłam głową na znak, że tak. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać teraz. Wstał wyciągnął z szafki nocnej kieliszek i wino, które zaraz otworzył. Nalał sobie i ponownie usadowił się na skórzanym białym fotelu.
- Na co czekasz skarbie? Prezentuj mi się.
Od niechcenia zaczęłam chodzić po sypialni wte i wewte. Ross  lustrował mnie  spojrzeniem i popijał czerwone wino.




*** Żyję! 
Jak bedzie dużo komentarzy rozdział bedzię w przeciagu tygodnia. Aż tak się stęskniliście za tym opowiadaniem? XD

21 komentarzy:

  1. Super rozdział. Bardzo mi się podobał strasznie i to bardzo strasznie tęskniłam za tym opowiadaniem :*

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW serio super chcę już dalszą część
    tego cudownego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. O MÓJ BOŻE !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten blog. Super piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow przecudowny rozdział. Dodaj szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG jesteś super pisarką i zarąbisty rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim momencie?????
    Mandy

    OdpowiedzUsuń
  8. Powinnam cię udusić w takiej chwili :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, ale się porobiło :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę się doczekać co się stanie w następnym rozdziale. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na next :* Boski rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo. Ciekawe co ona wymyśli w kolejnym rozdziale

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ona robi? Prowokuje go, a on ją przechytrza. HAHAHA

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale tęskniłam za tym blogiem. Piszesz cudownie, a ta historia jest cudowna i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  16. O jest rozdział. Sorka że tak długo nie napisałam koma :*, ale super rozdział czekam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawe co się stanie ? Co ona teraz zrobi ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Komentujcie ja chcę, pragnę poznać dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń