Byłem idiotą, że od razu nie uwierzyłem Laurze, powinienem się domyśleć, że Eve zawsze prowokuje innych, ale moje żona również nie należała do osób z wielką cierpliwością, wybuchała bardzo szybko. Gdy już stałem przed drzwiami do sypialni wyjąłem klucz z kieszeni spodki, przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi. Brunetka już ubrana w krótkie czarne spodenki i czerwoną bluzkę na ramiączkach siedziała na łóżku i przeklinała po nosem.
- Laura przepraszam.
Spoglądnęła na mnie kątem oka, nie odezwała się do mnie, skrzyżowała jedynie ręce na klatce piersiowej. Była wściekła i obrażona.
- Powinienem od razu Ci uwierzyć, naprawdę mi przykro Kochanie.
Burknęła coś niezrozumiale i wstała, podeszła do mnie i pokręciła niezadowolona głową. Uchyliła delikatnie usta, miała zamiar coś powiedzieć.
- Mam dość Ross.
Westchnęła głośno kierując się w stronę wyjścia, bez zastanowienia złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem przodem do siebie. Wolną ręką przejechałem po jej miękkich i błyszczących włosach.
- Przepraszam.
Uśmiechnąłem się nikle do niej, naprawdę było mi cholernie przykro.
- Powinieneś uwierzyć mi od razu, niestety tego nie zrobiłeś.
Wyrwała swoją rękę i wyszła z sypialni, szybkim krokiem weszła do pokoju gościnnego i zamknęła się w nim na klucz. Podbiegłem do drzwi i zacząłem w nie pukać.
- Laura proszę otwórz te drzwi.
Czekałem aż coś powie, ale nie usłyszałem ani słowa. Gdyby nie moja głupota bawili byśmy się dobrze, a potem razem poszli w dobrych humorach spać.
- Kochanie...
- Odwal się Ross.
Krzyknęła i rzucila czym we drzwi , domyślałem się co to mogło być, biedna lampka nocna. Stałem parę minut na korytarzu z nadzieją, że dziewczyna wyjdzie stamtąd, gdy to się nie stało udałem się do salonu, czekał tam na mnie Arthuro z żoną. Ciężarna Niki poderwała się kiedy mnie ujrzała.
- Co z Laura?
Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Zamknęła się w pokoju gościnnym.
Spuściłem wzrok na podłogę, chciałem by te urodziny były najlepszymi w moim życiu, w końcu miałem żonę, którą kochałem i z którą chce spędzić życie. Cholera zniszczyłem wszystko.
- My się już zbieramy, powodzenia stary.
Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z żoną za rękę. Oni byli idealnym małżeństwem, zazdrościłem im. Dopiłem jeszcze swoje piwo, po czym udałem się spać.
Siedziałam całe trzy dni bez jedzenia i picia zamknięta w tych cholernych czterech ścianach, nie chciałam wychodzić, musiałam dać nauczkę Rossowi. Debil rzucił się w obronie tej powalonej Eve czy jak jej tam, byłam wściekła z tego powodu. Jak on mógł? Nagle usłyszałam kroki, dobrze widziałam kto idzie, przychodził do mnie paręnaście razy dziennie i prosił bym otworzyła w końcu drzwi, mówił, że się o mnie martwi.
- Kochanie idę do pracy, mam nadzieję, że jak wrócę w końcu wyjdziesz.
Nie doczekanie Twoje, jak wrócisz to wyjdę, ale na lotnisko i polecę do rodziców bo z Tobą łosiu nie wytrzymam ani minuty dłużej. Kiedy byłam pewna, że Ross wyszedł już z posiadłości otworzyłam drzwi i udałam się do sypialni. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy, każda minuta teraz była na wagę złota. Spakowana poszłam do łazienki się odświeżyć, szybko prysznic, ubranie czystych ubrań i muśnięcie skóry pod oczami korektorem. Wyglądałam w miarę, już nie mogłam się doczekać wyjścia na imprezę z moimi kochanymi przyjaciółmi. Wychyliłam głowę za drzwi, nikogo nie było to moja szansa, wzięłam torbę i zaczęłam kierować się w stronę tylnego wyjścia. Przeszło mi przez myśl, żeby napisać karteczkę pożegnalną mojemu mężowi, ale z braku czasu tego nie zrobiłam, niech szuka igły z stogu siana. Wyszłam z domu i wyciągnęłam z torebki telefon, nie wiedziałam gdzie znajduję się lotnisko, dlatego też postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Wystukałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę, odebrała jakaś babka, oczywiście straciłam sporo czasu na dogadanie się z nią, ona w ni ząb nie rozumiała angielskiego. Podałam jej tylko adres, a kobieta chyba powiedziała, że za niedługo ktoś przyjedzie, miałam bynajmniej taką nadzieję, że to powiedziała. Minęło dziesięć minut, aż w końcu taksówka przyjechała, wsiadłam w nią szybko i powiedziałam po włosku lotnisko, kierowca pokazał kciuk do góry i ruszył. Czułam się wolna, w końcu tak długo na to czekałam.Po trzydziestu minutach dotarliśmy do celu, zapłaciłam kartą Rossa, szkoda mi było swoich pieniędzy, wolałam wydać jego. Wpadłam jak opętana do środka i podeszłam do kasy, grzecznie poprosiłam o bilet do Londynu, sprzedawczyni poinformowała mnie, że lot będzie za dwie godziny. Kiwnęłam głową na znak, że rozumie i poszłam napić się kawy. Jakoś musiałam zabić ten czas, a nic innego do głowy mi nie przychodziło.
- Laura przepraszam.
Spoglądnęła na mnie kątem oka, nie odezwała się do mnie, skrzyżowała jedynie ręce na klatce piersiowej. Była wściekła i obrażona.
- Powinienem od razu Ci uwierzyć, naprawdę mi przykro Kochanie.
Burknęła coś niezrozumiale i wstała, podeszła do mnie i pokręciła niezadowolona głową. Uchyliła delikatnie usta, miała zamiar coś powiedzieć.
- Mam dość Ross.
Westchnęła głośno kierując się w stronę wyjścia, bez zastanowienia złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem przodem do siebie. Wolną ręką przejechałem po jej miękkich i błyszczących włosach.
- Przepraszam.
Uśmiechnąłem się nikle do niej, naprawdę było mi cholernie przykro.
- Powinieneś uwierzyć mi od razu, niestety tego nie zrobiłeś.
Wyrwała swoją rękę i wyszła z sypialni, szybkim krokiem weszła do pokoju gościnnego i zamknęła się w nim na klucz. Podbiegłem do drzwi i zacząłem w nie pukać.
- Laura proszę otwórz te drzwi.
Czekałem aż coś powie, ale nie usłyszałem ani słowa. Gdyby nie moja głupota bawili byśmy się dobrze, a potem razem poszli w dobrych humorach spać.
- Kochanie...
- Odwal się Ross.
Krzyknęła i rzucila czym we drzwi , domyślałem się co to mogło być, biedna lampka nocna. Stałem parę minut na korytarzu z nadzieją, że dziewczyna wyjdzie stamtąd, gdy to się nie stało udałem się do salonu, czekał tam na mnie Arthuro z żoną. Ciężarna Niki poderwała się kiedy mnie ujrzała.
- Co z Laura?
Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Zamknęła się w pokoju gościnnym.
Spuściłem wzrok na podłogę, chciałem by te urodziny były najlepszymi w moim życiu, w końcu miałem żonę, którą kochałem i z którą chce spędzić życie. Cholera zniszczyłem wszystko.
- My się już zbieramy, powodzenia stary.
Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z żoną za rękę. Oni byli idealnym małżeństwem, zazdrościłem im. Dopiłem jeszcze swoje piwo, po czym udałem się spać.
Laura
Siedziałam całe trzy dni bez jedzenia i picia zamknięta w tych cholernych czterech ścianach, nie chciałam wychodzić, musiałam dać nauczkę Rossowi. Debil rzucił się w obronie tej powalonej Eve czy jak jej tam, byłam wściekła z tego powodu. Jak on mógł? Nagle usłyszałam kroki, dobrze widziałam kto idzie, przychodził do mnie paręnaście razy dziennie i prosił bym otworzyła w końcu drzwi, mówił, że się o mnie martwi.
- Kochanie idę do pracy, mam nadzieję, że jak wrócę w końcu wyjdziesz.
Nie doczekanie Twoje, jak wrócisz to wyjdę, ale na lotnisko i polecę do rodziców bo z Tobą łosiu nie wytrzymam ani minuty dłużej. Kiedy byłam pewna, że Ross wyszedł już z posiadłości otworzyłam drzwi i udałam się do sypialni. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy, każda minuta teraz była na wagę złota. Spakowana poszłam do łazienki się odświeżyć, szybko prysznic, ubranie czystych ubrań i muśnięcie skóry pod oczami korektorem. Wyglądałam w miarę, już nie mogłam się doczekać wyjścia na imprezę z moimi kochanymi przyjaciółmi. Wychyliłam głowę za drzwi, nikogo nie było to moja szansa, wzięłam torbę i zaczęłam kierować się w stronę tylnego wyjścia. Przeszło mi przez myśl, żeby napisać karteczkę pożegnalną mojemu mężowi, ale z braku czasu tego nie zrobiłam, niech szuka igły z stogu siana. Wyszłam z domu i wyciągnęłam z torebki telefon, nie wiedziałam gdzie znajduję się lotnisko, dlatego też postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Wystukałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę, odebrała jakaś babka, oczywiście straciłam sporo czasu na dogadanie się z nią, ona w ni ząb nie rozumiała angielskiego. Podałam jej tylko adres, a kobieta chyba powiedziała, że za niedługo ktoś przyjedzie, miałam bynajmniej taką nadzieję, że to powiedziała. Minęło dziesięć minut, aż w końcu taksówka przyjechała, wsiadłam w nią szybko i powiedziałam po włosku lotnisko, kierowca pokazał kciuk do góry i ruszył. Czułam się wolna, w końcu tak długo na to czekałam.Po trzydziestu minutach dotarliśmy do celu, zapłaciłam kartą Rossa, szkoda mi było swoich pieniędzy, wolałam wydać jego. Wpadłam jak opętana do środka i podeszłam do kasy, grzecznie poprosiłam o bilet do Londynu, sprzedawczyni poinformowała mnie, że lot będzie za dwie godziny. Kiwnęłam głową na znak, że rozumie i poszłam napić się kawy. Jakoś musiałam zabić ten czas, a nic innego do głowy mi nie przychodziło.
Jej! WOW! Zaskoczyliscie mnie ta iloscia komentarzy w jeden dzien.
Wiem ze rozdzial mial byc za tydzien ale nie moglam sie powstrzymac i go nie dodac *.*
Dacie rade dobic do 20 komentarzy? A nawet wiecej?
Wtedy next bedzie niedlugo ;)
O boże co Ona zrobiła rozdział zarąbisty :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA już nie umiem doczekać się nexta :) hahahahahaha
OdpowiedzUsuńWow, ale się porobiło :)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33
Cudo
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pozdrawiam Marcela
Cudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuńDobrze tak Rossowi za to, że jej nie uwierzył od razu.
Czekam na następny :*
A i zapraszam na mój
pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com
Cooo? Laura ucieka? No nie!
OdpowiedzUsuńDwaj ją natychmiast z powrotem!
Cudo <3
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńDlaczego ??
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next! :)
Świetny rodział. Czekam na next !!!! ;)
OdpowiedzUsuńSupeeer. Czekam
OdpowiedzUsuńJeju.... Dlaczego Ona uciekała ? Czekam
OdpowiedzUsuńWow, ale rozdział :)
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE, ALE CIEKAWY ROZDZIAŁ JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ross zdąży na lotnisko, zanim Laura odleci :)
OdpowiedzUsuńJa też <3
UsuńNext pojawi się...?
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńKiedy next ????
OdpowiedzUsuń