Lot trwał wieczność, myślałam, że w samolocie zeświruję, tam było tak strasznie nudno. Cieszyłam się jak wylądowaliśmy, oczywiście Ross dzwonił do mnie co dwie minuty i napisał chyba ze sto wiadomości, zirytowana tym wyłączyłam telefon.
- Czas cieszyć się wolnością.
Stwierdziłam pod nosem i wysiadłam z pokładu. Na lotnisku czekała na mnie moja przyjaciółka, gdy mnie zobaczyła podskoczyła z radości i pisnęła. Wpadłyśmy sobie w ramiona, oby dwie strasznie się za sobą stęskniłyśmy.
- Dwa tygodnie Cię nie widziałam, to jak wieczność.
Powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha, była jedyną osobą, która tak na mnie reagowała, nawet moi rodzice nie cieszyli się na mój widok, dla nich byłam jak kula u nogi, której na szczęście w końcu się pozbyli.
- Kobieto nawet nie wiesz jak ja się cieszę z pobytu tutaj.
Oznajmiłam zarzucając swoje bujne loki do tyłu.
- Coś się stało?
Zapytała, przechylając delikatnie głowę w prawą stronę, uważnie mi się przyglądała. Ja zaś nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, ona uważała, że ja i Ross kochamy się, dlatego postanowiliśmy zostać małżeństwem. Niestety muszę podtrzymywać tą wielką ściemę.
- Nic, po prostu przyjechałam w odwiedziny.
Od kiedy tylko pamiętam potrafiłam idealnie okłamywać ludzi, oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, że wpadli w sidła moich słodkich kłamstw.
- Czemu Ross nie przyjechał z Tobą?
- Ma pracę i obowiązki.
Nie przyjechał bo nawet nie wie, że się tu wybrałam. Uciekłam od niego i nie miałam zamiaru wracać, ani jutro, ani za rok. Moja granica wytrzymałości strzeliła w dniu jego urodzin.
- To co jedziemy do Twojego domu, a później na imprezę?
Jej pomysł jak najbardziej mi odpowiadał.
- Jestem za.
Podniosłam swoją walizkę i ruszyłyśmy szybkim krokiem w stronę wyjścia. Dzisiejsza noc będzie mega, będę szalała jak za dawnych czasów.
Martwiłem się o Laure, nie odbierała moich telefonów, nie wiedziałem gdzie się udała. Cholera przecież ona nie zna Włoch mogła się gdzieś zgubić i teraz nie może trafić do domu. Chodziłem wte i wewte po salonie gdy poczułem jak mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go szybko z kieszeni z nadzieją, że moja żona w końcu dała znak życia, ale pomyliłem się dostałem powiadomienie z banku, że ściągnęli mi pieniądze za taksówkę i bilet lotniczy, odłożyłem telefon, ale po chwili doszedł do mnie fakt o bilecie.
- Ona chyba sobie jaja robi!
Warknąłem pod nosem wściekły. Mogła być na mnie zła, ale żeby od razu uciekać do Anglii, niedojrzałe i w stylu Laury. Nie czekając ani minuty dłużej zadzwoniłem na lotnisko i powiadomiłem ich, że za godzinę wybieram się do Londynu, zrobię mojej kochanej żonie niespodziankę. Uśmiechnąłem się złośliwie i wykręciłem numer do jej przyjaciółki, dostałem go osobiście od niej na weselu. Po paru sygnałach odebrała milutkim głosem.
- Cześć z tej strony Ross. Jest z Tobą moja żona?
Zapytałem zaciekawiony.
- Poszła do domu na chwilę. Szkoda, że z nią nie przyjechałes,ale rozumiem praca i obowiązki na pierwszym miejscu.
Co za kit ona jej wcisnęła? Przewróciłem oczami i kontynuowałem rozmowę.
- Chce jej zrobić niespodziankę i przyjechać. Będę na miejscu o trzeciej w nocy. Wybieracie się gdzieś?
Czekałem cierpliwie na odpowiedź.
- Tak idziemy do klubu.
Impreza? Ja ją kiedyś zabiję!
- Przetrzymasz ją tam dokąd nie przyjadę? Odbiorę was z niego.
- Jasne.
Powiedziała uradowana, chyba mnie polubiła, cieszył mnie ten fakt, choć było mi trochę smutno, że ona traktuje mnie lepiej niż Laura.
- Proszę nie mów jej, że się do niej wybieram. Będziemy w kontakcie.
Dziewczyna powiedziała, że nie ma sprawy i rozłączyła się. Mina mojej żony gdy mnie zobaczy będzie bezcenna, a mnie usatysfakcjonuje. Myślała, że się nie dowiem gdzie jest, to się pomyliła.
blondynem , jaka ona jest głupia, aż mi jej szkoda.
- Wychodzicie wieczorem?
Zapytał mój ojciec, który czytał gazetę i popijał kawę, drugi imbecyl, którego najlepiej bym wysłała w kosmos.
- Tak.
Rzuciłam od niechcenia przewracając dyskretnie oczami.
- Pamiętaj jesteś mężatką, nie szalej za bardzo.
Ja pierdziele ich pojebało, gdybym mogła udusiłabym ich gołymi rękoma. Mam zamiar szaleć i będę to robić i w dupie mam to, że mam męża, w końcu nie prosiłam się o niego. Uśmiechnęłam się sztucznie do taty i pokiwałam grzecznie głową, nawet tutaj musiałam stwarzać pozory.
- Megan idziemy?
Chciałam jak najszybciej opuścić dom i się wyszaleć. Zanim Lynch się skapnie gdzie jestem minie ładny tydzień, więc mam pełno czasu dla siebie. Miałam ochotę zdjęć obrączkę, ale ponieważ mojej przyjaciółce by się to nie spodobało zostawiłam ją. Po małych poprawkach wyszłyśmy w końcu i ruszyłyśmy na miasto, to będzie grupa impreza.
Godziny spędzone w klubie uświadomiły mnie coraz bardziej co straciłam przez rodziców. Nienawidziłam ich za to z całego serca, głupie stare pierniki myślały, że mnie tym uszczęśliwią. Dyskoteka była pełna młodzieży, czułam się tutaj jak w domu, wszyscy mówili po angielsku, alkohol lał się litrami, a muzyka była idealna do tańczenia. Raj na ziemi normalnie.
- Zatańczysz?
Krzyknął wysoki blondyn do mnie, a ja kiwnęłam głową na znak, że z chęcią. Udaliśmy się na parkiet i zaczęliśmy wyginać śmiało ciało. Tańczyliśmy strasznie blisko siebie, chłopak okręcił mnie i szybkim ruchem przyciągnął do siebie, dzieliły nas zaledwie centymetry. Odepchnęłam go od siebie i pokazałam mu obrączkę, on tylko wzruszył ramionami i ponownie mnie do siebie przyciągnął, nie obchodził go fakt, że byłam mężatką.
- Słuchaj koleś! Zabieraj łapy bo nie ręczę za siebie!
Warknęłam mu do ucha, on uśmiechnął się szelmowsko i mnie zignorował.
- Ostrzegałam Cię!
Odepchnęłam go ponownie od siebie i kopnęłam w czułe miejsce, ze mną się nie zadziera. Uniosłam brew do góry i złapałam go za włosy, wystawiłam rękę z obrączką i zaczęłam machać nią przed jego oczami.
- Jesteś walnięta!
Wrzasnął i mrucząc dalej coś pod nosem podniósł się i sobie poszedł. Dopiero teraz zdałam
sobie sprawę z tego, że myślałam o Rossie i o tym, że nie mogę go zdradzić. Ja nie chciałam go zdradzać. Podeszłam do baru i zamówiłam setkę czystej, kiedy kelner mi ją podał wypiłam ją jednym duszkiem. Na zegarku, który wisiał na ścianie przede mną była godzina trzecia dwadzieścia, musiałam poszukać Megan i powiedzieć jej, że wychodzę co było do mnie nie podobne, ponieważ zawsze zostawałam do szóstej, siódmej rano.
- Megan wychodzę.
Powiedziałam jej do ucha, a ona odparła, że czeka na mnie ktoś na zewnątrz, dodała też, że ucieszę się jego widokiem. Czyżby jej brat postanowił mi pogratulować? Na ślub nawet nie przyszedł, a musiałam przyznać, że zależała mi na nim jeszcze tak niedawno temu. Przepchałam się przez tłum nastolatków i szybkim krokiem opuściłam klub, gdy zobaczyłam mojego męża zamarłam. Jak ona tak szybko mnie tu znalazł? Mam przesrane!
Tak jak przypuszczałem mina mojej ukochanej była bezbłędna, z wrażenia aż wypadła jej torebka z ręki. Jej przyjaciółka jednak umie trzymać język za zębami, co jest wielkim plusem u niej i za to ją lubię. Podszedłem do Laury i pocałowałem ją w policzek.
- Witaj kochanie.
Była tak zszokowana, że nawet nie spiorunowała mnie spojrzeniem i nie krzyczała kiedy objąłem ją w tali i przysunąłem do siebie. Biedactwo moje dalej nie wierzyło, że stoję teraz przed nią.
- Jak...
Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić.
- Gdybyś nie płaciła moją kartą za bilet w życiu bym nie wiedział, że tu jesteś. Moje kochanie jednak nie jest takie bystre na jakie wygląda.
Zachichotałem cicho i pstryknąłem ją palcami w czoło, kiedy doszła do siebie odsunęła się ode mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Szlag by Cię trafił Ross!
Wrzasnęła niezadowolona patrząc na mnie, było mi przykro, że jej życzenie się nie spełni. Mimo wszystkiego szlag tak szybko mnie nie trafi, dobrze się trzymam i mam zamiar się
trzymać jak najdłużej.
- Też Cię kocham.
Pokazała mi język i gdy chciała pokazać jeszcze środkowy palec złapałem ją za rękę
i przyciągnąłem do siebie. Ni stąd ni zowąd wbiłem swoje usta w jej, chciała mnie odepchnąć, ale nie zdołała ponieważ położyłem lewą dłoń na tyle jej głowy i nie pozwoliłem się odsunąć. Niespodziewanie brunetka odwzajemniła mój pocałunek, kiedy się od siebie oderwaliśmy, skrzywiła się i powiedziała.
- Dostałeś to czego chciałeś, więc teraz się odwal.
Ona sprawia, że mam ochotę znowu ją pocałować, podniosłem jej torebkę i pociągnąłem ją za sobą, wsadziłem ją do auta, zapiąłem jej pas i zamknąłem drzwiczki. Byłem cholernie
zmęczony i musiałem się położyć, usadowiłem się na siedzeniu kierowcy i odpaliłem silnik, postanowiłem, że nie pojedziemy do jej rodziców, zostaniemy dzisiaj w hotelu.
- Hotel Plaza Ci odpowiada?
Zapytałem choć i tak właśnie w jego stronę się kierowałem.
- Zawieź mnie do domu rodziców.
- Nic z tego kochanie, dzisiaj śpisz ze mną.
Powiedziałem stanowczo, nie przyjmuję dzisiaj jej odmowy, wystarczająco dała mi w kość tą ucieczką.
Laura
Zastałam zaciągnięta przez tego jełopa do pokoju hotelowego, mimo, że nie podobał mi się fakt, że muszę spać z nim w jednym łóżku, to był najładniejszy i najbardziej wypasiony pokój w którym byłam. Ross miał dobry gust i to mi się zaczynało w nim podobać, ale tylko to chociaż był tak przystojny, że nie mogłam zaprzeczyć, że mi się jako facet nie podoba. Kurdę o czym jak w ogóle myślę! Przecież to Ross , nie żaden fajny facet tylko głupi stary piernik.
- Więc Ty śpisz na kanapie, ja na łóżku.
Stwierdziłam kładąc swoją torebkę na szklanym stole. Mężczyzna uniósł jedną brew do góry i zlustrował mnie spojrzeniem, w sumie nie dziwię mu się. Czarne rurki, które miałam na sobie jeszcze bardziej mnie wyszczuplały i podkreślały moją piękne, jędrne pośladki, bluzka z dość dużym dekoltem w kolorze czerwonym była opięta na mnie, wyglądałam w tym seksi. Bez słowa podszedł do mnie i delikatnie popchnął mnie na ścianę, położył swoje ręce koło mojej głowy i uśmiechnął się zadziornie.
- Nawet o tym nie myśl!
Zignorował mnie i wbił swoje usta w moje, gdy chciałam go odepchnąć przybliżył swój
umięśniony tors do mojej klatki piersiowej, nie miałam jak teraz uciec. Odwzajemniłam jego namiętny pocałunek dochodząc do wniosku, że i tak prędzej czy później to by się zdarzyło. Wplątałam swoje smukłe palce w jego gęste włosy, przygryzłam jego dolną wargę i zamruczałam, spodobało mu się to, Nasze języki zaczęły ze sobą wojnę, Ross złapał mnie pod kolanami i uniósł do góry, objęłam jego pas nogami, a on przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Cieszyłam się teraz, że jestem choć trochę doświadczona w tych sprawach. Nie odrywając się od siebie przenieśliśmy się do sypialni, położył mnie na wielkim, miękkim łóżku i zaczął podwijać moją koszulkę do góry. Nie protestowałam, oddałam się po prostu tej chwili. Mąż oderwał się od moich ust i pozbawił mnie bluzki, całował moją szyję, mój
dekolt, płaski brzuszek, to było takie przyjemne. Przejechałam dłonią po jego klatce i po chwili również pozbawiłam go odziania, pierwszy raz widziałam jego doskonale wyrzeźbiony kaloryfer. Boże to jest cudny widok! Kiedy zaczął majstrować przy moim rozporku przyszło mi do głowy, że powinnam się zabezpieczyć, doskonale wiedziałam, że Ross nigdy by się na to nie zgodził. Ja nie chciałam być w ciąży, musiałam coś wymyślić, to nie mogła się dzisiaj stać. Naglę ni stąd ni zowąd złapałam się za usta i udawałam, że mi nie dobrze.
- Zaraz zwymiotuję.
Wymamrotałam, mężczyzna zszedł ze mnie, a ja jak opętana wpadłam do łazienki i odetchnęłam z ulgą. Teraz zostało mi tylko jedno, musiałam udawać, że nie czuję się zbyt dobrze.
- Wszystko w porządku?
Usłyszałam za drzwi i specjalnie spuściłam wodę, to musiało wyglądać prawdziwie. Trzymając się za brzuch weszłam do pomieszczenia w którym znajdował się Lynch.
- Wybacz mi, ale dzisiaj nie dam rady. To pewnie przez ten lot i alkohol na pusty żołądek.
Mam szczęście, że potrafiłam dobrze kłamać i być dobrą aktorką.
- Nic nie szkodzi kochanie, połóż się i odpocznij.
Łyknął haczyk. Yeah!
- Dobrze.
Położyłam się na łóżku i ku mojemu zdziwieniu blondyn przykrył mnie i pocałował w czoło. Po chwili ułożył się wygodnie na miejscu koło mnie, przysunął bliżej i zaczął głaskać moje włosy dłonią, nie wiem czemu, ale czułam się w tym momencie bezpiecznie. Moja głowa powędrowała na jego tors, a ręka na pas, przymykając powieki pomyślałam o tym, że nasze dziecko nie było by z nami szczęśliwe, my nigdy nie będziemy udaną rodziną. Sama nawet
nie wiem kiedy zasnęłam.
- Czas cieszyć się wolnością.
Stwierdziłam pod nosem i wysiadłam z pokładu. Na lotnisku czekała na mnie moja przyjaciółka, gdy mnie zobaczyła podskoczyła z radości i pisnęła. Wpadłyśmy sobie w ramiona, oby dwie strasznie się za sobą stęskniłyśmy.
- Dwa tygodnie Cię nie widziałam, to jak wieczność.
Powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha, była jedyną osobą, która tak na mnie reagowała, nawet moi rodzice nie cieszyli się na mój widok, dla nich byłam jak kula u nogi, której na szczęście w końcu się pozbyli.
- Kobieto nawet nie wiesz jak ja się cieszę z pobytu tutaj.
Oznajmiłam zarzucając swoje bujne loki do tyłu.
- Coś się stało?
Zapytała, przechylając delikatnie głowę w prawą stronę, uważnie mi się przyglądała. Ja zaś nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, ona uważała, że ja i Ross kochamy się, dlatego postanowiliśmy zostać małżeństwem. Niestety muszę podtrzymywać tą wielką ściemę.
- Nic, po prostu przyjechałam w odwiedziny.
Od kiedy tylko pamiętam potrafiłam idealnie okłamywać ludzi, oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, że wpadli w sidła moich słodkich kłamstw.
- Czemu Ross nie przyjechał z Tobą?
- Ma pracę i obowiązki.
Nie przyjechał bo nawet nie wie, że się tu wybrałam. Uciekłam od niego i nie miałam zamiaru wracać, ani jutro, ani za rok. Moja granica wytrzymałości strzeliła w dniu jego urodzin.
- To co jedziemy do Twojego domu, a później na imprezę?
Jej pomysł jak najbardziej mi odpowiadał.
- Jestem za.
Podniosłam swoją walizkę i ruszyłyśmy szybkim krokiem w stronę wyjścia. Dzisiejsza noc będzie mega, będę szalała jak za dawnych czasów.
Ross
Martwiłem się o Laure, nie odbierała moich telefonów, nie wiedziałem gdzie się udała. Cholera przecież ona nie zna Włoch mogła się gdzieś zgubić i teraz nie może trafić do domu. Chodziłem wte i wewte po salonie gdy poczułem jak mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go szybko z kieszeni z nadzieją, że moja żona w końcu dała znak życia, ale pomyliłem się dostałem powiadomienie z banku, że ściągnęli mi pieniądze za taksówkę i bilet lotniczy, odłożyłem telefon, ale po chwili doszedł do mnie fakt o bilecie.
- Ona chyba sobie jaja robi!
Warknąłem pod nosem wściekły. Mogła być na mnie zła, ale żeby od razu uciekać do Anglii, niedojrzałe i w stylu Laury. Nie czekając ani minuty dłużej zadzwoniłem na lotnisko i powiadomiłem ich, że za godzinę wybieram się do Londynu, zrobię mojej kochanej żonie niespodziankę. Uśmiechnąłem się złośliwie i wykręciłem numer do jej przyjaciółki, dostałem go osobiście od niej na weselu. Po paru sygnałach odebrała milutkim głosem.
- Cześć z tej strony Ross. Jest z Tobą moja żona?
Zapytałem zaciekawiony.
- Poszła do domu na chwilę. Szkoda, że z nią nie przyjechałes,ale rozumiem praca i obowiązki na pierwszym miejscu.
Co za kit ona jej wcisnęła? Przewróciłem oczami i kontynuowałem rozmowę.
- Chce jej zrobić niespodziankę i przyjechać. Będę na miejscu o trzeciej w nocy. Wybieracie się gdzieś?
Czekałem cierpliwie na odpowiedź.
- Tak idziemy do klubu.
Impreza? Ja ją kiedyś zabiję!
- Przetrzymasz ją tam dokąd nie przyjadę? Odbiorę was z niego.
- Jasne.
Powiedziała uradowana, chyba mnie polubiła, cieszył mnie ten fakt, choć było mi trochę smutno, że ona traktuje mnie lepiej niż Laura.
- Proszę nie mów jej, że się do niej wybieram. Będziemy w kontakcie.
Dziewczyna powiedziała, że nie ma sprawy i rozłączyła się. Mina mojej żony gdy mnie zobaczy będzie bezcenna, a mnie usatysfakcjonuje. Myślała, że się nie dowiem gdzie jest, to się pomyliła.
Laura
Moja mama była strasznie podejrzliwa, nie uwierzyła, że Ross pozwolił mi ich odwiedzić samej. Gdyby nie fakt, że Megan słyszała wszystko o czym rozmawiamy wygarnęłabym matce czemu tak naprawdę tu jestem. Ona naprawdę uważała, że dogadałam się z blondynem , jaka ona jest głupia, aż mi jej szkoda.
- Wychodzicie wieczorem?
Zapytał mój ojciec, który czytał gazetę i popijał kawę, drugi imbecyl, którego najlepiej bym wysłała w kosmos.
- Tak.
Rzuciłam od niechcenia przewracając dyskretnie oczami.
- Pamiętaj jesteś mężatką, nie szalej za bardzo.
Ja pierdziele ich pojebało, gdybym mogła udusiłabym ich gołymi rękoma. Mam zamiar szaleć i będę to robić i w dupie mam to, że mam męża, w końcu nie prosiłam się o niego. Uśmiechnęłam się sztucznie do taty i pokiwałam grzecznie głową, nawet tutaj musiałam stwarzać pozory.
- Megan idziemy?
Chciałam jak najszybciej opuścić dom i się wyszaleć. Zanim Lynch się skapnie gdzie jestem minie ładny tydzień, więc mam pełno czasu dla siebie. Miałam ochotę zdjęć obrączkę, ale ponieważ mojej przyjaciółce by się to nie spodobało zostawiłam ją. Po małych poprawkach wyszłyśmy w końcu i ruszyłyśmy na miasto, to będzie grupa impreza.
Godziny spędzone w klubie uświadomiły mnie coraz bardziej co straciłam przez rodziców. Nienawidziłam ich za to z całego serca, głupie stare pierniki myślały, że mnie tym uszczęśliwią. Dyskoteka była pełna młodzieży, czułam się tutaj jak w domu, wszyscy mówili po angielsku, alkohol lał się litrami, a muzyka była idealna do tańczenia. Raj na ziemi normalnie.
- Zatańczysz?
Krzyknął wysoki blondyn do mnie, a ja kiwnęłam głową na znak, że z chęcią. Udaliśmy się na parkiet i zaczęliśmy wyginać śmiało ciało. Tańczyliśmy strasznie blisko siebie, chłopak okręcił mnie i szybkim ruchem przyciągnął do siebie, dzieliły nas zaledwie centymetry. Odepchnęłam go od siebie i pokazałam mu obrączkę, on tylko wzruszył ramionami i ponownie mnie do siebie przyciągnął, nie obchodził go fakt, że byłam mężatką.
- Słuchaj koleś! Zabieraj łapy bo nie ręczę za siebie!
Warknęłam mu do ucha, on uśmiechnął się szelmowsko i mnie zignorował.
- Ostrzegałam Cię!
Odepchnęłam go ponownie od siebie i kopnęłam w czułe miejsce, ze mną się nie zadziera. Uniosłam brew do góry i złapałam go za włosy, wystawiłam rękę z obrączką i zaczęłam machać nią przed jego oczami.
- Jesteś walnięta!
Wrzasnął i mrucząc dalej coś pod nosem podniósł się i sobie poszedł. Dopiero teraz zdałam
sobie sprawę z tego, że myślałam o Rossie i o tym, że nie mogę go zdradzić. Ja nie chciałam go zdradzać. Podeszłam do baru i zamówiłam setkę czystej, kiedy kelner mi ją podał wypiłam ją jednym duszkiem. Na zegarku, który wisiał na ścianie przede mną była godzina trzecia dwadzieścia, musiałam poszukać Megan i powiedzieć jej, że wychodzę co było do mnie nie podobne, ponieważ zawsze zostawałam do szóstej, siódmej rano.
- Megan wychodzę.
Powiedziałam jej do ucha, a ona odparła, że czeka na mnie ktoś na zewnątrz, dodała też, że ucieszę się jego widokiem. Czyżby jej brat postanowił mi pogratulować? Na ślub nawet nie przyszedł, a musiałam przyznać, że zależała mi na nim jeszcze tak niedawno temu. Przepchałam się przez tłum nastolatków i szybkim krokiem opuściłam klub, gdy zobaczyłam mojego męża zamarłam. Jak ona tak szybko mnie tu znalazł? Mam przesrane!
Ross
Tak jak przypuszczałem mina mojej ukochanej była bezbłędna, z wrażenia aż wypadła jej torebka z ręki. Jej przyjaciółka jednak umie trzymać język za zębami, co jest wielkim plusem u niej i za to ją lubię. Podszedłem do Laury i pocałowałem ją w policzek.
- Witaj kochanie.
Była tak zszokowana, że nawet nie spiorunowała mnie spojrzeniem i nie krzyczała kiedy objąłem ją w tali i przysunąłem do siebie. Biedactwo moje dalej nie wierzyło, że stoję teraz przed nią.
- Jak...
Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić.
- Gdybyś nie płaciła moją kartą za bilet w życiu bym nie wiedział, że tu jesteś. Moje kochanie jednak nie jest takie bystre na jakie wygląda.
Zachichotałem cicho i pstryknąłem ją palcami w czoło, kiedy doszła do siebie odsunęła się ode mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Szlag by Cię trafił Ross!
Wrzasnęła niezadowolona patrząc na mnie, było mi przykro, że jej życzenie się nie spełni. Mimo wszystkiego szlag tak szybko mnie nie trafi, dobrze się trzymam i mam zamiar się
trzymać jak najdłużej.
- Też Cię kocham.
Pokazała mi język i gdy chciała pokazać jeszcze środkowy palec złapałem ją za rękę
i przyciągnąłem do siebie. Ni stąd ni zowąd wbiłem swoje usta w jej, chciała mnie odepchnąć, ale nie zdołała ponieważ położyłem lewą dłoń na tyle jej głowy i nie pozwoliłem się odsunąć. Niespodziewanie brunetka odwzajemniła mój pocałunek, kiedy się od siebie oderwaliśmy, skrzywiła się i powiedziała.
- Dostałeś to czego chciałeś, więc teraz się odwal.
Ona sprawia, że mam ochotę znowu ją pocałować, podniosłem jej torebkę i pociągnąłem ją za sobą, wsadziłem ją do auta, zapiąłem jej pas i zamknąłem drzwiczki. Byłem cholernie
zmęczony i musiałem się położyć, usadowiłem się na siedzeniu kierowcy i odpaliłem silnik, postanowiłem, że nie pojedziemy do jej rodziców, zostaniemy dzisiaj w hotelu.
- Hotel Plaza Ci odpowiada?
Zapytałem choć i tak właśnie w jego stronę się kierowałem.
- Zawieź mnie do domu rodziców.
- Nic z tego kochanie, dzisiaj śpisz ze mną.
Powiedziałem stanowczo, nie przyjmuję dzisiaj jej odmowy, wystarczająco dała mi w kość tą ucieczką.
Laura
Zastałam zaciągnięta przez tego jełopa do pokoju hotelowego, mimo, że nie podobał mi się fakt, że muszę spać z nim w jednym łóżku, to był najładniejszy i najbardziej wypasiony pokój w którym byłam. Ross miał dobry gust i to mi się zaczynało w nim podobać, ale tylko to chociaż był tak przystojny, że nie mogłam zaprzeczyć, że mi się jako facet nie podoba. Kurdę o czym jak w ogóle myślę! Przecież to Ross , nie żaden fajny facet tylko głupi stary piernik.
- Więc Ty śpisz na kanapie, ja na łóżku.
Stwierdziłam kładąc swoją torebkę na szklanym stole. Mężczyzna uniósł jedną brew do góry i zlustrował mnie spojrzeniem, w sumie nie dziwię mu się. Czarne rurki, które miałam na sobie jeszcze bardziej mnie wyszczuplały i podkreślały moją piękne, jędrne pośladki, bluzka z dość dużym dekoltem w kolorze czerwonym była opięta na mnie, wyglądałam w tym seksi. Bez słowa podszedł do mnie i delikatnie popchnął mnie na ścianę, położył swoje ręce koło mojej głowy i uśmiechnął się zadziornie.
- Nawet o tym nie myśl!
Zignorował mnie i wbił swoje usta w moje, gdy chciałam go odepchnąć przybliżył swój
umięśniony tors do mojej klatki piersiowej, nie miałam jak teraz uciec. Odwzajemniłam jego namiętny pocałunek dochodząc do wniosku, że i tak prędzej czy później to by się zdarzyło. Wplątałam swoje smukłe palce w jego gęste włosy, przygryzłam jego dolną wargę i zamruczałam, spodobało mu się to, Nasze języki zaczęły ze sobą wojnę, Ross złapał mnie pod kolanami i uniósł do góry, objęłam jego pas nogami, a on przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Cieszyłam się teraz, że jestem choć trochę doświadczona w tych sprawach. Nie odrywając się od siebie przenieśliśmy się do sypialni, położył mnie na wielkim, miękkim łóżku i zaczął podwijać moją koszulkę do góry. Nie protestowałam, oddałam się po prostu tej chwili. Mąż oderwał się od moich ust i pozbawił mnie bluzki, całował moją szyję, mój
dekolt, płaski brzuszek, to było takie przyjemne. Przejechałam dłonią po jego klatce i po chwili również pozbawiłam go odziania, pierwszy raz widziałam jego doskonale wyrzeźbiony kaloryfer. Boże to jest cudny widok! Kiedy zaczął majstrować przy moim rozporku przyszło mi do głowy, że powinnam się zabezpieczyć, doskonale wiedziałam, że Ross nigdy by się na to nie zgodził. Ja nie chciałam być w ciąży, musiałam coś wymyślić, to nie mogła się dzisiaj stać. Naglę ni stąd ni zowąd złapałam się za usta i udawałam, że mi nie dobrze.
- Zaraz zwymiotuję.
Wymamrotałam, mężczyzna zszedł ze mnie, a ja jak opętana wpadłam do łazienki i odetchnęłam z ulgą. Teraz zostało mi tylko jedno, musiałam udawać, że nie czuję się zbyt dobrze.
- Wszystko w porządku?
Usłyszałam za drzwi i specjalnie spuściłam wodę, to musiało wyglądać prawdziwie. Trzymając się za brzuch weszłam do pomieszczenia w którym znajdował się Lynch.
- Wybacz mi, ale dzisiaj nie dam rady. To pewnie przez ten lot i alkohol na pusty żołądek.
Mam szczęście, że potrafiłam dobrze kłamać i być dobrą aktorką.
- Nic nie szkodzi kochanie, połóż się i odpocznij.
Łyknął haczyk. Yeah!
- Dobrze.
Położyłam się na łóżku i ku mojemu zdziwieniu blondyn przykrył mnie i pocałował w czoło. Po chwili ułożył się wygodnie na miejscu koło mnie, przysunął bliżej i zaczął głaskać moje włosy dłonią, nie wiem czemu, ale czułam się w tym momencie bezpiecznie. Moja głowa powędrowała na jego tors, a ręka na pas, przymykając powieki pomyślałam o tym, że nasze dziecko nie było by z nami szczęśliwe, my nigdy nie będziemy udaną rodziną. Sama nawet
nie wiem kiedy zasnęłam.
Hej hej hej!
Co tam u Was?
U mnie nawet ok,jestem troche chora.
Do nastepnego :)))
Dziekuje za 25 komentarzy :))